
Nie wszystko, co najciekawsze na wrześniowym niebie A.D. 2025, dzieje się o poranku, ale nie sposób przeoczyć Wenus i Jowisza. Po sierpniowej Wielkiej Koniunkcji dwóch najjaśniejszych planet za ziemskim firmamencie, a także ich porannej paradzie z udziałem "starego" Księżyca i wiecznie młodego Merkurego, Wenus i Jowisz wciąż grają główne role we wrześniowe poranki. Najważniejsze jednak wydarzy się wieczorem 07 września: całkowite zaćmienie Księżyca! Z kilku powodów będzie ono wyjątkowe, a pogoda ma sprzyjać. Tego specjalnego pokazu gry kolorów na księżycowym obliczu nie wolno nam przegapić! Szczegółowy opis przebiegu zaćmienia oraz poradnik dla obserwatorów i fotografów przynosi nasz filmowy kalendarz astronomiczny. Polecamy!
Z początkiem września Wenus (-3.9ᵐ) minęła gromadę otwartą M44, czyli "gwiezdny Żłóbek" w konstelacji Raka. Planeta biegnie już na kolejne spotkanie, tym razem z Regulusem (1.3ᵐ) - najjaśniejszą gwiazdą Lwa. Rankiem 20 września ok. 05:00 odnajdziemy oba obiekty w bliskim złączeniu (0.5°) nisko nad wschodnim horyzontem. Jeszcze niżej natrafimy na cienki sierp Księżyca (3%) zaledwie dzień przed nowiem. Cofając się o poranek, ujrzymy księżycowy sierp (7%) wraz ze światłem popielatym nad parą Wenus-Regulus. To jedna z najefektowniejszych koniunkcji w tym roku.
Nadal podążamy wstecz. 18 września ok. 04:00 zobaczymy Księżyc (14%) w złączeniu (4°) z ze wspomnianą już gromadą M44. Warto użyć lornetki lub sfotografować zjawisko, gdyż gwiezdne klejnociki nie całkiem utoną w świetle naszego satelity. A za jego sprawą - wciąż cofając się w czasie - docieramy do drugiej z jasnych planet: Jowisza (-2.0ᵐ). W drugiej części nocy 16/17 września Księżyc (22%) świeci na lewo (6°) od błyszczącego króla planet. Noc wcześniej (15/16.09.) księżycowy rogal (32%) odnajdziemy (6°) nad Jowiszem, a wszystko rozegra się na tle charakterystycznej konstelacji Bliźniąt z jasnymi gwiazdami: Kastorem (1.9ᵐ) i Polluksem (1.2ᵐ).
Przechodzimy na wieczorne niebo, lecz pozostajemy po jego wschodniej stronie. 12 września po 21:00 obserwujemy jak Księżyc (68%) wyłania się spod horyzontu. Godzinę później świeci już na tyle wysoko, że widać go bez trudu. Niestety, świeci też jasno, a szkoda, bo właśnie zaczyna zakrywać Plejady (M45). Tarcza Srebrnego Globu przewędruje niemal dokładnie przez środek tej doskonale znanej gromady otwartej. Blask naszego satelity zrujnuje obserwacje gołym okiem, ale przez lornetkę lub teleskop możemy próbować śledzić słabe gwiazdki stopniowo znikające i wyłaniające się zza księżycowego owalu.
I tak, cofając się w kalendarzu, dochodzimy do 07 września. Wieczorem czeka nas bodaj najważniejsze zjawisko 2025 roku: całkowite zaćmienie Księżyca! Z kilku powodów będzie ono wyjątkowe. Przede wszystkim, musimy poszukać miejsca z odkrytym widokiem w kierunku południowo-wschodnim, bowiem najważniejsza część zaćmienia rozegra się nisko nad horyzontem. Wprawdzie faza całkowita potrwa prawie 1,5 godziny, ale z pozycji centralnej Polski rozpocznie się niemal równo ze wschodem naszego satelity, około 19:30. Jednocześnie po przeciwnej stronie zachodzić będzie Słońce. W praktyce oznacza to, że tarcza Księżyca stosunkowo głęboko zanurzonego już w cieniu Ziemi (faza 1,36) ukaże się na jasnym tle nieba. Jeśli dodamy do tego, ograniczoną przyziemnymi zanieczyszczeniami powietrza, widoczność oraz weźmiemy pod uwagę ostatnie erupcje wulkanów w kilku miejscach świata i związane z tym zapylenie atmosfery, może się okazać, że... w ogóle nie zobaczymy zaćmienia o wschodzie Księżyca.
W końcu jednak nam się uda, bo przecież nasz satelita ustawicznie będzie wznosił się nad widnokręgiem, a nieboskłon stopniowo ściemnieje. Maksimum fazy całkowitej wypadnie ok. 20:13, niedługo po zapadnięciu zmierzchu cywilnego. To wymarzona pora dla astropejzażystów. Oto na granatowym tle świecić ma, zawieszona zaledwie kilka stopni nad linią horyzontu, krwistoczerwona... dynia. Zaćmienie 07 września wypada 2,5 dnia przed perygeum, dzięki czemu tarcza naszego satelity wizualnie będzie blisko maksymalnego rozmiaru. Szczególnie imponująco wygląda ona nisko nad horyzontem. Jest to tzw. iluzja księżycowa.
Prawdziwy kolor skrytego w cieniu Ziemi Srebrnego Globu jest dla nas zagadką, ponieważ nie ma dwóch identycznych zaćmień. Wynika to ze wspomnianego wyżej stanu przejrzystości ziemskiej atmosfery. Opisuje go, stworzona w 1921 roku przez francuskiego astronoma Andre-Louisa Danjona, pięciostopniowa skala, ochrzczona jego nazwiskiem. Zero oznacza w niej najciemniejsze zaćmienie, wyróżniające się brunatną barwą, wręcz wpadającą w czerń. Na drugim końcu skali Danjona jest czwórka wyznaczająca zaćmienie w najjaśniejszej postaci, kiedy księżycowa tarcza jest doskonale widoczna, a jej kolor określany jest mianem jasnomiedzianego lub pomarańczowego. Niezależnie od wyniku naszej obserwacji, barwa Księżyca powinna być intensywna, ponieważ wciąż jest on niewysoko nad widnokręgiem, co z reguły wzmacnia efekt kolorystyczny. Przy okazji zwróćmy uwagę, że cień Ziemi wyświetlany na księżycowym ekranie jest niejednorodny; im bliżej środka... Ziemi (nie Księżyca), tym ciemniejszy.
Czas na podziwianie całkowitej fazy zaćmienia mamy do ok. 20:52. Mniej więcej kwadrans wcześniej zapada zmierzch nautyczny, za sprawą którego niebo robi się wystarczająco ciemne, aby zaświeciła spora część gwiazd, a nawet dyskretnie zarysowała się wstęga Drogi Mlecznej. Zaćmienie Księżyca to jedyna okazja, by podziwiać ją w czasie... pełni : ) Finał fazy całkowitej wiąże się z szalenie interesującym fenomenem. Kiedy nasz satelita wynurzy się z ziemskiego cienia, na kilka chwil pojawi się pojaśnienie krawędzi księżycowego owalu. Przybiera ono gołębi kolor, niekiedy zbliżający się do indygo lub subtelnego fioletu. Jest to efekt przejścia promieni słonecznych przez warstwę ozonową w ziemskiej atmosferze. Uchwycenie tego zjawiska na zdjęciu to "święty Graal" dla astrofotografów.
A propos... Jak fotografować całkowite zaćmienie Księżyca? To zależy - od jasności nieba i samego Księżyca (w skali Danjona), od wysokości naszego satelity na sferze niebieskiej, od warunków pogodowych, itd. Nie ma uniwersalnych ustawień sprzętu fotograficznego, zawsze musimy wykonać serię próbnych zdjęć. Musimy też odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chcemy fotografować Księżyc jako element pejzażu, czy interesuje nas sam obiekt w dużym powiększeniu? Moje doświadczenia są takie, że w pierwszym przypadku możemy stosować praktycznie cały zakres ogniskowych. Ważne, aby światłosiła obiektywów była duża, co pozwala na uchwycenie zaćmionego Księżyca w 1-2 sekundowych ekspozycjach z aparatu unieruchomionego na statywie. Jeśli zaś chcemy utrwalić szczegóły tarczy naszego satelity, to obojętnie czy sprzęgamy korpus aparatu z teleskopem, czy zapinamy teleobiektyw od 500 mm w górę, będziemy potrzebowali prowadzenia za ruchem sfery niebieskiej; w przeciwnym razie obraz Księżyca wyjdzie rozmazany. Konieczne jest też użycie wężyka spustowego lub samowyzwalacza, aby nie poruszyć sprzętu.
Po 20:52 startuje zaćmienie częściowe, które zakończy się krótko przed 22:00. I tu rodzi się kolejna kwestia do rozstrzygnięcia: jeśli chcemy mieć efektowny obraz cienia Ziemi i jego kolorów na zdjęciu, musimy przygotować się na kilkusekundowe naświetlanie. Niepożądanym skutkiem będzie jednak prześwietlony obraz jasnej części Księżyca. Z kolei chcąc poprawnie naświetlić oświetloną już powierzchnię Srebrnego Globu sprawimy, że kładący się na nim cień będzie praktycznie czarny. W uzyskaniu zbalansowanego obrazu pomaga komputerowa obróbka zebranych zdjęć. I jeszcze jedna ciekawostka: na pierwszy rzut oka wydaje się, że nasz satelita w fazie częściowego zaćmienia wygląda, jakby był po nowiu lub w kwadrze. Jest to jednak złudzenie. Oglądamy przecież krawędź cienia Ziemi, której średnica jest ponad 3,5-krotnie większa od Księżyca.
W czasie niedzielnego zaćmienia 07 września spójrzmy też na okolice. Po lewej stronie księżycowej tarczy świecić będzie Saturn, nieopodal niego zaś Neptun. Pierwszego z łatwością dostrzeżemy gołym okiem, a drugiego przez lornetkę. Obie planety znajdą się w opozycji na tle gwiazdozbioru Ryb: Saturn 21-go, a Neptun 23 września.
Owocnych obserwacji!
Piotr Majewski
